poniedziałek, 2 marca 2015

#005

49,5 kg.
miło w końcu zobaczyć czwórkę z przodu!

Nie chudnę tak szybko jak bym chciała, ale jednak małymi kroczkami do przodu - to też dobrze! W moim życiu domowym wciąż wybuchają bomby, rodzice nie mogli już znieść mojego nicnierobienia i siedzenia smutnej w domu na przemian z atakami złości i krzykiem, więc zostałam postawiona przed wyborem: albo wracasz na leczenie, albo sądownie kierujemy Cię do szpitala. Mam mamę psychoterapeutkę, więc wiem, że to drugie nie byłoby dla niej specjalnym problemem. Poddałam się, trochę żeby uspokoić rodziców trochę z ciekawości gdzie mnie to tym razem zaprowadzi... W końcu podejmowałam próby leczenia setki razy.
Pan Doktor wypisał mi ketrel, po którym co prawda możliwe jest tycie więc muszę zacząć bardziej monitorować to co jem i przede wszystkim zacząć się ruszać. Kupiłam buty do biegania, mam pieniądze na karnet na jogę tylko wciąż ciężko mi się przełamać aby ruszyć się z domu. Mam wrażenie że słyszę cudze, niepochlebne myśli w moją stronę, przerażają mnie ludzie, przeraża mnie tłum... Wciąż się czuję jak ohydny grubasek z nieudolnie rozjaśnionymi włosami. Na szczęście w środę już fryzjer, może potem poczuję się silniejsza, może leki zaczną mi pomagać...
Pomagać - tak na prawdę to są leki stabilizujące, a więc tak jak spłycają mój smutek tak samo spłycać będą radość z pierwszych promieni słońca. Trochę mnie to wszystko smuci, wizja życia na lekach i kolejnej długoletniej terapii ale zostałam postawiona pod ścianą. Muszę zaufać tym psycholekarzom. Na terapię też się zapisuję.
(nie leczę się ed, a z choroby afektywnej dwubiegunowej i osobowości borderline)

Jakie dalsze plany jedzeniowe? Trochę się ustabilizować bo ostatnio jem albo w ogóle albo zupełnie normalnie. Mam dni kiedy po prostu nic mi nie przejdzie przez gardło - ze stresu, ze smutku, z egzystencjalnego bólu, sama nie wiem... Postaram się z tym jakoś walczyć bo mam wrażenie że znacznie osłabiłam ostatnimi huśtawkami swój metabolizm.

Poza tym odrzuciłam już dawno z diety mięso i ryby a teraz staram się ograniczać nabiał. Moim zdaniem im mniej produktów pochodzenia zwierzęcego tym lepiej, w przyszłości marzy mi się wyłącznie roślinne odżywianie. Wolę mieć manię na punkcie zdrowotności pożywienia niż jego kaloryczności, tak się żyje troche łatwiej!



A więc. Wracam.
Muszę notować sobie co nieco aby wiedzieć co mówić psychiatrze, bo pamięć już nie taka jak za młodu., muszę też pilnować bardziej jedzenia aby przypadkiem nie przytyć w połączeniu z lekami. 
Muszę się w końcu wybudzić z tego zimowego snu...
i zacząć żyć.

9 komentarzy:

  1. Hej kochana ;* masz świetnego bloga naprawdę! <333 życzę osiągnięcia sukcesu i jak najlepszych efektów w leczeniu ;*
    Calusy obserwuje <33
    http://zobaczyc-na-wadze-49kg.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej kochana ;* masz świetnego bloga naprawdę! <333 życzę osiągnięcia sukcesu i jak najlepszych efektów w leczeniu ;*
    Calusy obserwuje <33
    http://zobaczyc-na-wadze-49kg.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  3. Też mam osobowość borderline i wiem, że wyleczyć się z tego praktycznie się nie da. Mam nadzieję, że będzie lepiej u Ciebie i odnajdziesz wewnętrzny spokój (brzmi banalnie, ale to naprawdę ważne). Trzymam kciuki z Ciebie, jak będziesz się pilnować z jedzeniem, to na pewno nie przytyjesz :)
    http://beperfectlythin.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Wagę masz na prawdę cudowną. Przede mną jeszcze długa droga, niestety.
    Czasami lepiej nie przeciwstawiać się rodzicom. Może ich trochę uspokoisz jeśli zaczniesz tą terapię. Mam nadzieję, że będzie dobrze. Trzymaj się.

    OdpowiedzUsuń
  5. Cieszę się, że waga się do Ciebie uśmiecha :) Myślę, ze podjęcie leczenia to bardzo dobry krok - ja co prawa leczyłam się na coś całkiem innego, ale bez pomocy lekarza bym nie dała rady. Bardzo dziękuję za komentarz u mnie - bardzo do mnie trafił i czytając miałam wrażenie jakbyśmy się naprawdę rozumiały. Tylko słowa i AŻ słowa. :)

    BUZIAK :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Próbowałam napisać Ci komentarz, ale nie umiem. Nic nie umiem, nie jestem w stanie nic osiągnąć, chociaż mam świadomość dysponowania całkiem sporym potencjałem. Spróbuję więc znów sklecić kilka zdań, bo chciałabym z siebie coś wyrzucić. Dziś wyznałam sobie wszystko to, co próbowałam przed sobą ukryć. Jest ze mną bardzo źle. Piszę to tutaj, bo... chodzi o poczucie pustki i bezsensu, o ataki paniki, autoagresji, o zaburzenia w obrębie własnego ja, o nadmierną emocjonalność, o... o to samo, z czym Ty walczysz i co będziesz próbowała leczyć na terapii. Ja też muszę podjąć leczenie, bo już nie wytrzymuję ze sobą. W tej obrzydliwej głowie i w tym obrzydliwym ciele. Przeraża mnie wizja lat leczenia i zniechęca do samego leczenia. Nie widzę sensu w życiu, chociaż mam powody, by żyć. A na sam koniec upokarzające jest niezrozumienie. Nie wiem, czy by mi to coś dało, gdybym mogła z Tobą porozmawiać. Może nie. Ale prawdopodobnie sama świadomość tego, że dźwigasz ten sam ciężar i jesteś naznaczona tym samym piętnem, dodawałby mi trochę otuchy, że nie jestem jedynym człowiekiem w świecie zaburzenia borderline. Że nie jest to klatka ograniczająca się do mojej czaszki.

    OdpowiedzUsuń
  7. Powodzenie kochana. Mnie skierowali właśnie na leczenie sądownie i muszę tam chodzić no ale jakoś żyję :(
    Osobiście nie ufam lekarzom, nigdy nie powiedziałam im o niczym prawdy zawsze jest "Nie, nie odchudzam się. Nie uważam że jestem gruba. Nie okaleczam się. Nie mam myśli samobójczych."
    Powodzenia kochana, mam nadzieję, że się trzymasz <3
    Zaczęłam od nowa: http://s-k-i-n-n-y-d-r-e-a-m-s.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Daj znać, proszę, jak tylko się tutaj pojawisz. Bardzo związałam się z Tobą, bardzo zaczęłam przeżywać Twoją historię toczącą się tutaj i mam nadzieję, że u Ciebie będzie tylko lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie zaczynajcie od początku, każda z Was to robi, bo musi coś zmienić. Uwierzcie w dietę, która zmienia dietomat.pl

    OdpowiedzUsuń