wtorek, 3 lutego 2015

#004

waga pierwszego lutego 50,5kg.
wymiary się prawie nie zmieniły w porównaniu z grudniowymi (w styczniu bałam się mierzyć). -3 w tyłku, -1 w udzie... zaktualizowałam już zakładkę.
prawie nic nie jem, nie liczę kalorii bo to bez sensu - spożywam głównie owocowo-warzywne smoothie na wodzie/herbacie, imbirze lub ewentualnie mleku sojowym oraz raz na jakiś czas wezmę gryza czegoś "stałego" - wafla ryżowego, własnorobnego ciasteczka
jem tyle tabletek, że nie pamiętam nawet o tym, żeby jeść.
ledwo pamiętam, żeby oddychać.
zapominam, żeby tutaj wpadać.
w zasadzie nie nadaje się do niczego.


odezwę się, jak coś się odmieni.

ps dalej dużo gotuję, siedzę w kuchni, staram się słać wszystkim wokół dużo pozytywnej energii i mimo braku sił na cokolwiek nie czuję się tragicznie. wiem, że mi to przejdzie, że to tylko taki okres. gotowanie chyba przynosi mi najwięcej pasji, zwłaszcza że gotuję typowo roślinnie - poza nasionami jedynie owoce i warzywa. jutro robię własne tofu.
przepraszam, że nie mam sił teraz czytać o waszych wzlotach i upadkach.
czasem pewnie wpadnę, czasem was zawiodę ale cały czas po cichu będę mentalnie z Wami. czekam na wiosnę. wiosną często się budzę do życia. :)

(wiosną też idę do nowego terapeuty i psychiatry, bo rodzice nalegają abym zajęła się rentą, która podobno mi przysługuje.. troche głupie uczucie, no ale.)

7 komentarzy:

  1. Dobrze, że cokolwiek jesz, a raczej pijesz. Przykro mi, że jesteś w takim stanie. Jednak dobrze, że przynajmniej masz świadomość tego, że w końcu będzie lepiej. Mam nadzieję, że to się sprawdzi i rzeczywiście okres, w którym obecnie tkwisz jest przejściowym. Wiosna rzeczywiście sprawia, że ma się więcej chęci do życia. Oby jak najszybciej nadeszła. Powodzenia, trzymaj się.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wzmianka o jedzeniu tabletek przeraziła mnie odrobinę. Martwię się o Ciebie. Fajnie, że jesz zdrową żywność - no i gratuluję schudnięcia. Czwórka z przodu już niebawem. Twoim zamiłowaniem do gotowania mogłabym spróbować się zarazić, ale ja nie bardzo mam warunki, no i póki co moją pasją musi być przygotowywanie się do matury ; __ ; Także ten, czucie i wiara silniej mówi do mnie niż mędrca szkiełko i oko! i takie tam.
    I to jest właśnie czynność, która powinna zająć moją głowę, choćby w połowie tak jak jedzenie ;)

    Zastanawiam się, czy da się wyrwać z tego schematu, w którym tkwisz. Dzielnie walczysz o to, żeby te dni jakoś pozytywnie mijały. I chociaż nie wrzucasz wiele jakiegoś tragizmu i patosu w swoje posty - och, jak mi jest ciężko, to domyślam się, że wiele Cię to kosztuje. Pewnie nie będę potrafiła zrozumieć do końca Twojego położenia, ale często długotrwałą pracą da się odmienić swoje życie. Może ta długotrwała praca, to właśnie walka o każdy dzień w taki sposób, w jaki Ty walczysz. Tylko może można zrobić jeszcze coś więcej?

    Bardzo Ci dziękuję za komentarz u mnie. Dał mi wiele siły i motywacji - szczególnie wzmianka o tym, żebym nie przestawała wierzyć w to, że schudnę. Bo ja jakoś tak mam, jakąś taką blokadę - nie umiem sobie wyobrazić czasami, że schudnę, wydaje mi się, że nic się nie zmieni, jakby to było niemożliwe, niewykonalne. I jak sama wspomniałaś - robię sobie na przekór. Nie do końca wynika to z braku może determinacji, bo gdyby tak było nie wracałabym wciąż do chudnięcia, ale może właśnie tak jak mówisz - choćby mogło wydawać mi się inaczej, może za mało mi wiary w to, że się uda. Naprawdę dziękuję Ci za ten komentarz.

    Trzymaj się tam, mocno i dzielnie jak nie wiem co. I napisz czasem, choćby tak bez składu i ładu. Chyba kiedyś wspominałaś, że pisanie Ci pomaga.

    OdpowiedzUsuń
  3. Twoje słowa u mnie dały mi trochę do myślenia. Nigdy nie zastanawiałam się nad tym robieniem sobie na przekór. Teraz się zatrzymam i zastanowię.
    Odpowiadając na pytanie; miałam skierowanie do psychiatry, ale to jeszcze za czasów, gdy chorowałam na anoreksję. Potem moja choroba zamieniła się w kompulsy/bulimię, ale zaczęłam jeść, tyć, więc nikt już nie zwracał uwagi na mój problem, bo w końcu nie byłam wychudzona. Zatem skierowania nigdy nie wykorzystałam, co jest wielkim błędem. Myślałam dużo o psychologu, ale nie umiem się przemóc.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wierzę w ciebie kochanie :)
    Dobrze, że jesz. Faktycznie to o tabletkach trochę zmartwiło mnie ale Ty sama wiesz co dla Ciebie najlepsze :)
    Powodzenia, będzie dobrze!

    OdpowiedzUsuń
  5. Owoce i warzywa są mega zdrowe i mało kaloryczne więc Twoja dieta jest super. Sama bym tak chciała ale nie mam motywacji.. :) Mam nadzieje, że humor z czasem Ci się polepszy i pozytywniej spojrzysz na świat - choć ja ostatnio też mam z tym duży problem. Trzymaj się ciepło :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajnie, że dużo gotujesz. :)
    Mam nadzieję, że psychicznie poczujesz się lepiej i zaczniesz dostrzegać różne sprawy z bardziej kolorowych barwach. Daj znać co u ciebie słychać. Powodzenia. <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję, że odezwałaś się do mnie. W Twoim komentarzu faktycznie porównanie było trywialne, ale rozumiem, co chciałaś powiedzieć.

    Widzę, że jesz niemal ciągle zbyt mało. A ostatnich dni nawet nie zaznaczyłaś w kalendarzu. Wszystko u Ciebie w porządku? Pamiętaj, że miałaś walczyć, dla siebie, siebie przede wszystkim, no i obiecałaś to komuś ważnemu. Nie podoba mi się to, że siebie skreślasz (co opisałaś w komentarzu ostatnim u mnie), ja wierzę, że ciągle możesz być "człowiekiem sukcesu".

    OdpowiedzUsuń