Grudzień spędzam szukając wewnętrznej równowagi i studiując wszelkie znane mi źródła odnośnie zdrowego odżywiania. Przypomnę raz jeszcze, że nie pojawiłam się tutaj po to, aby za wszelką cenę schudnąć do chorobliwie niskiej wagi, nie nie. Jestem tutaj, bo wierzę, że mogę samodzielnie wyleczyć się z zaburzeń odżywiania zamieniając naprzemienne głodzenie się i objadanie na po prostu świadome, zdrowe odżywianie nie rezygnując tym samym z wymarzonej figury.
Czasem jeszcze dochodzą do mojej głowy głosy, które twierdzą, że po prostu szukam wymówki. Że się za mało staram. Że brak mi motywacji. Być może mam jej trochę mniej, ale co się dziwić? Zdecydowanie bardziej pragnęłam schudnąć, kiedy moje bmi zahaczało o otyłość pierwszego stopnia, niż teraz, kiedy jest bliżej dolnej niż górnej granicy zdrowej wagi. Kiedyś, na początku swojej żmudnej drogi kupiłam sobie seksowne, koronkowe majtki w rozmiarze do którego - wtedy mi się wydawało, pragnęłam dotrzeć. Szczerze mówiąc średnio wierzyłam wtedy w to, że kiedykolwiek mogłabym być aż tak szczupła ale dziś te majtki leżą na mnie jak ulał. Mimo, że schudnięcie ponad trzydziestu kilogramów kosztowało mnie wiele zdrowia, nerwów i łez to nie wiem czy tego żałuję. Czuję się ze sobą o wiele lepiej niż kiedyś...
...ale wciąż niewytarczająco dobrze.
i szczerze mówiąc - nie wiem czy kiedykolwiek będę się ze sobą czuła dobrze w stu procentach. Być może nigdy. Wszak schudłam na tyle, że jestem drobniejsza od dziewczyn, którym od zawsze zazdrościłam figury. W sklepach zawsze szukam najmniejszych rozmiarów, mimo że kiedyś nie mieściłam się w te największe rozmiary w popularnych sieciówkach. Ale wciąż mi sporo brakuje do mojego ideału. Nie mówiąc już o tym ile mam zastrzeżeń w stosunku do siebie poza swoją figurą...
Mimo wszystko staram się być dla siebie dobra, bo wiem, że dużo przeszłam i dużo osiągnęłam. Staram się wierzyć, że kiedyś spojrzę na siebie ze szczerym podziwem. Staram się nie podchodzić do odchudzania już tak emocjonalnie jak kiedyś, znalazłam w życiu dużo większe wartości.
Tak więc - grudzień spędzam nie ograniczając się specjalnie - ale dalej dbam o to, by nie jeść śmieci, a także o to by odżywiać się o stałych porach w regularnych odstępach czasu (to najważniejsze i chyba najtrudniejsze). Nie traktuję już jedzenia jako karę ani zakazany owoc, traktuję je jako witaminowo-minerałową odżywke dla mojego organizmu, lek i serum piękności w jednym. Chcę utrzymać aktualną wagę do stycznia, a na styczeń mam już bardziej konkretne plany, którymi niebawem się podzielę.
No i w sumie jeśli uda mi się utrzymać wagę jedząc teraz względnie normalnie, to znaczy, że robię to dobrze. Że jeśli w taki sam sposób osiągnę wagę, tą którą sobie wymarzyłam - też będę w stanie ją utrzymać bez większego problemu. Potrzebuję poczuć się w końcu piękna...
bilans:
- płatki owsiano-gryczane na wodzie z bananem i łyżeczką miodu doprawione cynamonem, imbirem i goździkami
- pomarańcza
- zupa krem ze szpinaku z pestkami słonecznika i łyżką jogurtu naturalnego + wafel ryżowy
- jogurt typu greckiego 0% z jagodami
- owoc kaki
- owoc kaki
- jeszcze jedna pomarańcza
ps; troche zmodyfikowałam zakładke z moją historią, wydawała sie być nieco niekompletna... chyba brakowało odpowiedzi na pytanie co tak włąściwie przekonało mnie, że warto zawalczyć też o swoje zdrowie a nie tylko o wymarzoną sylwetkę. a ostatnio sporo o tym myślę.
ps; troche zmodyfikowałam zakładke z moją historią, wydawała sie być nieco niekompletna... chyba brakowało odpowiedzi na pytanie co tak włąściwie przekonało mnie, że warto zawalczyć też o swoje zdrowie a nie tylko o wymarzoną sylwetkę. a ostatnio sporo o tym myślę.
Świetny bilans Kochana ! <3 Taki zdrowy.
OdpowiedzUsuńJestem w szoku patrząc ile udało ci się schudnąć... Niesamowite. Wielkie gratulacje !
Mogłabyś gdzieś opisać, co jadłaś i jak długo zajęło Ci to chudnięcie ? Naprawdę jestem baaardzo ciekawa a nie mam czasu czytać całego bloga.
Powodzenia dalej ! *.*
wszystko w zakładce u góry z moją historią :) może nie nazbyt szczegółowo, ale to trwało jednak dość długo i początek mojej drogi był bardzo dawno.
UsuńPierwszy raz przeczytałam Twoją historię i aż sama nie wiem, co napisać. Dałaś mi nadzieje, dziękuję.
OdpowiedzUsuńTwoje podejście jest genialne. Byłoby dobrze gdyby każda dziewczyna (jeśli już musi) odchudzała się właśnie w taki sposób. Trzymam za Ciebie mocno kciuki, no i jestem ciekawa planu na styczeń. Powodzenia.
Bilans masz idealny. I to prawda, dajesz nadzieję.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się ;*