środa, 26 listopada 2014

#29

Wczoraj z nerwów nie mogłam prawie nic jeść, przez co stanęło na tym, że zjadłam jedynie rano dwa wafle ryżowe z pasztetem sojowym, a po południu trzy pierożki ze szpinakiem. To za mało, powinnam jeść więcej, ale czasem są takie dni, że jedzenie po prostu nie przejdzie mi przez gardło... Dzisiaj już spokojniej... Za to przez dwa następne dni czeka mnie praca po dziesięć godzin, więc jak najszybciej lecę do łóżeczka się wyspać. Przed snem jeszcze parę stron "potęgi teraźniejszości" pana Eckharta Tolle. Polecam każdemu, bo ta książka - myślę żę z czystym sumieniem mogę tak powiedzieć - uratowała mi życie. Teraz wciąż regularnie do niej wracam, aby przypomnieć sobie jak być szczęśliwym..

PS waga pokazała dzisiaj 50,8kg. Co prawda to pewnie dlatego, że wczoraj zjadłam na prawdę malutko, ale mam nadzieję, że jak się zważę ponownie w niedziele to więcej nie będzie.

niebawem wstawię tutaj kilka swoich zdjęć, coby w przyszłości można było dostrzec jakie postępy zrobiłam. :)

bilans:
- owsianka z suszoną żurawiną i bananem + 1/4 szklanki  mleka z dodatkiem aromatu migdałowego
- 3 wafle ryżowe z twarożkiem i szynką
- 2 pierniczki
- 2 grejpfruty zielone
- jogobella

7 komentarzy:

  1. świetny bilans! współczuję ci kolejnych dwóch dni pracy.. mnie czeka to samo, jutro i w piątek po 8 godzin na nogach, nie wiem czy wyrobię. No ale mam nadzieje ze nie bedzie tak zle, tb zycze by też było ok ;p bede wpadac i wspieram ;*
    http://mojenowejapro-ana.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. kłótnia z przyjacielem na temat, który jest dla mnie bardzo delikatny... a on czasem lubi trafiać w czułe punkty, tym razem zdecydowanie przegiął i doprowadził mnie na skraj rozpaczy. w skrócie przypomniał mi o pewnym stresującym wydarzeniu, o którym staram się nie pamiętać...

    no w sumie to tak, 6 kg w trochę mniej niż dwa miesiące. myślę, że to całkiem zdrowo ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Śliczna thinspiracja i perfekcyjny bilans :*

    OdpowiedzUsuń
  4. jeść jak szalona... trzymam się bez napadów już ponad pół roku i wierzę, że już nigdy nie wrócą. jak czuję, że ogranizm domaga się pożywienia bardziej niż zwykle to pozwalam sobie na takie dni, że jem ok. 1800 kcal - waga wtedy też stoi w miejscu. więc jestem dobrej myśli :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja uwielbiam te dni, kiedy nie muszę zmuszać się do niejedzenia. Ciężko powiedzieć, których jest więcej, a których mniej. Ale dzisiaj np. jest ten dzień w którym nie chcę mi się jeść. Powiem Ci, że wagę masz wymarzoną. Naprawdę, moją wymarzoną wagę. Świetnie Ci idzie.

    http://nobodybreaksme.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Technikum o profilu technik żywienia i usług gastronomicznych.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bilans masz świetny, bardzo podziwiam Cię za Twoją determinację i siłę.
    Naprawdę pokazałaś mi, że można pokonać to gówno i bardzo Ci za to dziękuję.
    Trzymaj się ;*

    OdpowiedzUsuń